poniedziałek, 3 czerwca 2013

Dzień 4.

"Są w życiu chwi­le, gdy myśli się, że jest tak źle,
iż już gorzej być nie może. Wte­dy właśnie oka­zuje się...
że jed­nak może."
 
 
Niebo przybiera sino-granatowe barwy, gdzieś w dali słychać huk. Pierwsze duże krople padają na szybę, podchodzę do okna z kubkiem kawy przegryzając sucharka i przyglądam się otoczeniu z zaciekawieniem.
Nieśmiałe 'piip' Witolda i chyba wszystko jasne, ten wieczór będzie stosunkowo spokojny.
Ból rozsadza mi czaszkę, całe moje wewnętrzne ja krzyczy błagalnie o litość! Istna gehenna. Na domiar złego bolą mnie plecy, cała dziś jestem 'połamana'.
Nie było mnie troszkę bo zwyczajnie nie miałam czasu, działy się ciekawe rzeczy, po których teoretycznie powinnam nie żyć ale nie będę się tu o nich rozpisywać. Cytat mówi sam za siebie =) Tak czy siak jest dobrze, a każdy dzień przybliża nas do jeszcze lepszych dni. Przynajmniej z takim założeniem chce się budzić.
 
 
 
bilans: 560 kcal
 
ćw: 240 nożyc
       20 przysiadów
       60 unoszeń bioder
 
 
Miłego wieczorka!:)